Nowe miejsce

Nowe miejsce

Cześć Wam! W tym roku rozpoczęłam studia w nowym, dużym mieście, oddalonym od mojej miejscowości o około 570km. Mowa tutaj o pięknym Wrocławiu. Mimo tego, że miasto jest bardzo klimatyczne i urokliwe, to kilometry oddzielające mnie od rodziny i przyjaciół dają się we znaki.



Ten czas był niewątpliwie ciężki. Zupełnie nowe miejsce. Nie znałam otoczenia, nie potrafiłam się poruszać po Wrocławiu. Dodatkowo nie pomagał fakt, że nie miałam przy sobie bliskich mi osób. Jednak ten czas był dla mnie swojego rodzaju terapią, podczas której wchodziłam w głąb swojej duszy. Brzmi absurdalnie, ale naprawdę tak było. Będąc sama ze sobą zrozumiałam, jakie są moje priorytety, czego tak naprawdę chce. Przede wszystkim doceniłam samo życie i rodzinę. We Wrocławiu jest bardzo dużo różnych ludzi- obserwując każdego z nich zdaję sobie sprawę, jakie mam szczęście posiadając wspaniałą rodzinę, mega mądrych i wartościowych przyjaciół, którzy mnie inspirują i możliwości, które nie są dane innym.


Zrozumiałam też, że studia na których obecnie jestem w ogóle nie są dla mnie. Że z wykonywanego zawodu powinno się czerpać radość i przede wszystkim- samorealizować się. Wiecie, w dzisiejszym świecie zwłaszcza od starszych osób, które nie miały możliwości studiowania, słyszy się, jak bardzo ważne jest wyższe wykształcenie, a bez niego ani rusz.

Chętnie przeczytam, jaki Wy macie stosunek do studiów? Również uważacie, że są one niezbędne? Gdzie się uczycie, lub co innego robicie? Piszcie :-))
Don`t forget to smile:)))

Don`t forget to smile:)))

W dzisiejszym poście możecie zobaczyć zdjęcia wykonane jeszcze, jak było ciepło, a wiec niedawno! Stąd oczywiście nasze uśmiechnięte miny, goszcząca na twarzach beztroska i zadowolenie (czyt. jak to było przed rozpoczęciem studiów :P)

Do zdjęć wybrałam białą koszulę w paski, kupioną w lumpeksie za kilka złotych. Jestem dumna z tej zdobyczy, gdyż jest to coś bardzo uniwersalnego, a zarazem niebanalnego. Nieopacznie do całości założyłam slip`ony- również w biało- niebieskie paski. Mój błąd! Moją wizją było ubrać do owej koszuli białe spodnie, takich jednak nie udało mi się zakupić i ostatecznie wyszło klasycznie. Czarne rurki:)


 Kamila (na środku) również postawiła na paski. Tym razem sukienka. Gdy ją zobaczyłam moją uwagę przykuła od razu ta niesamowita zieleń. Uważam, że ten kolor jest niedoceniony. Przepiękny i nieoczywisty, a mimo to niewiele osób w swoich stylizacjach się na niego decyduje.



 Wiktoria- klasycznie. Czarna sukienka we wzorki, ciemne rajstopy plus czarne baleriny:)


 Jak widzicie, podczas zdjęć towarzyszyło nam mnóstwo radości. Nasza Pani Fotograf załatwiła nawet kilka rekwizytów od Pana Konduktora :D Miny podróżujących- bezcenne:))

Przeglądając wpisy, na blogu Adraasteji (mam nadzieję, że dobrze odmieniłam) zauważyłam ciekawy pomysł na zdjęcia. Mianowicie łączy je ze sobą. Taki efekt do mnie przemawia, dlatego nieco się zainspirowałam i sama zastosowałam go w pierwszym zdjęciu. Podoba się, czy nie? ;)


Amsterdam

Amsterdam

W tym roku miałam okazję być w stolicy Holandii- przepięknym, choć może nieco kontrowersyjnym Amsterdamie. Za sprawą wielu kanałów, które cieszą oczy, miasto nazywane jest "Północną Wenecją".




Większości osób Amsterdam kojarzy się ze słowem wolność. To właśnie tutaj dostępne są rzeczy, na jakie MY nie mamy zezwolenia. Są to: eutanazja, aborcja, marihuana, czy striptiz. Oglądałam kiedyś filmik, w którym pewien doktor zauważył, że pomimo ogólnej dostępności wymienionych "produktów" Holendrzy są bardzo rozważni i korzystają z nich z wielką.. roztropnością i po prostu, głową. Zadał wtedy m.in pytania: Czy zezwolenie na striptiz czyni Holenderki lekkomyślne? Nie. Czy dostępność marihuany powoduje, że tamtejsi ludzie są ćpunami? Nie. Co więcej, według badań, to głównie obcokrajowcy korzystają ze słynnych cofee shopów. Tylko niewielki procent samych Holendrów.


W Amsterdamie panuje ogromny chaos. Przez to, że niektóre osoby są pod wpływem pewnych substancji, kierowcy mają trudną misję do wykonania. Przez cały czas muszą być baardzo ostrożni, gdyż piesi często "wchodzą pod koła".

To miasto tętni życiem! Jedni to lubią, inni nie. I już. Będąc krótką chwilę w Amsterdamie miałyśmy okazję spotkać kilka grup z wieczorów kawalerskich. Jedna z nich podeszła do nas i sam przyszły Pan Młody poprosił nas o podpisy na klacie, gdyż musi zaliczyć zadanie, jakie powiwrzyli mu pozostali panowie.


W międzyczasie przepyszne, belgijskie frytki;)


Największym wyzwaniem był Primark. Totalnie szczerze, nie dało się w nim swobodnie chodzić, tyle było osób..



Bardzo chciałam iść do kilku Muzeów, ale niestety bilety były droższe niż myślałam..


Mieliście okazję być kiedyś w tym mieście? Chętnie poczytam, co o nim sądzicie;)

Krata x3

Krata x3

Od zawsze podobały mi się koszule w kratę. Zwłaszcza koszule w kolorach niebiesko i czerwono- czarnych. Uważam, że można je stylizować zarówno na sportowo, jak i elegancko. Wiele starszych ludzi ubierało koszule flanelowe do pracy, dlatego ubrania tego typu często kojarzą się im z rzeczami mało eleganckimi. Przynajmniej takie zdanie maja osoby, z którymi miałam możliwość o tym porozmawiać;)


Nigdy jednak nie miałam spódnicy w kratę! Aż do niedawna, kiedy to dostałam takową od mojej babci. Nie wyciągałam jej z szafy, aż do czasu sesji, na którą wybrałam się razem z moimi koleżankami. Efekty możecie zobaczyć niżej ;)


Do spódnicy dobrałam zwykłą, czarną bluzkę. Taki strój wydaje mi się być super opcją na jesień. Oczywiście podczas robienia zdjęć było na tyle ciepło, że mogłam sobie pozwolić na rezygnację z jakiegoś płaszczyka/ narzutki. Na zimniejsze dni owych nakryć, jak najbardziej potrzebujemy. Co myślicie o stylizacji mojej i dziewczyn? Którą ze stylizacji  chcielibyście również zobaczyć w nowym wpisie?






Zapraszam do pisania, jakie elementy z naszej garderoby się Wam podobają, a jakie nie :) Szczerość to podstawa!

One of three- tattoo

One of three- tattoo

W dzisiejszych czasach coraz więcej osób robi sobie tatuaże. Na szczęście również coraz więcej osób uważa to za normalne zjawisko. Osobiście najbardziej doceniam te dzieła, które są robione z powodów sentymentalnych, lub mających jakąś większą wartość.


Oczywiście takie `artystyczne tatuaże` też są jak najbardziej w porządku. Wiktoria, której miałam okazję towarzyszyć kilka dni temu w studio,  zrobiła tatuaż, który związany jest bezpośrednio z jej rodzeństwem.



Wiktoria obawiała się bólu, jaki będzie jej towarzyszył, jednak podczas robienia napisu sama przyznała się tatuażyście, że jest to całkiem przyjemne uczucie :)

Dziórawy Kocioł

Dziórawy Kocioł

Ten post jest zadedykowany fanom Harrego Pottera! Pisać bowiem będę o miejscu, a dokładniej knajpce, która powstała na wzór Dziórawego Kotła. To właśnie tam Harry wraz ze swoimi przyjaciółmi pił słynne karmelowe piwo. Kojarzycie, prawda? ;)

Knajpa znajduje się w Krakowie. Gdy się do niej wchodzi poczuć można ten cudowny, magiczny klimat. Korytarz- wejście ozdobione jest portretami duchów oraz lampkami.


Osobiście uwielbiam pomieszczenia w których jest ciemno- być może to kwestia tej tajemniczej aury, jaka w nich panuje. Nic więc dziwnego, że tak bardzo spodobało mi się w środku Dziórawego Kotła. Każdemu stolikowi przypisany jest czarodziej. Składając zamówienia możemy więc powiedzieć przy jakim magu siedzimy, lub jeśli nie znamy jego imienia, po prostu podać numerek :-)


Nie przejmujcie się moim wyglądem- kilka dobrych godzin w biegu+ ciepełko, zrobiło swoje;)

Jak widzicie wszystko jest przemyślane. Za mną dostrzec możecie ustawione świeczki, kominek oraz mapę (niestety zbyt dokładnie się jej nie przyjrzałam).
Razem z Kamilą zamówiłyśmy, a jakże- karmelowe piwo! Jeżeli lubicie cynamon to na pewno Wam posmakuje.


Wszystkim mieszkającym i studiującym w Krakowie zazdroszczę! Wiem, że gdyby nie studia we Wrocławiu, piątkowe wieczory razem ze swoimi przyjaciółmi prawdopodobnie spędzałabym właśnie tam. A może mieliście okazję być w Kotle? Jak wrażenia? ;)
Ulubieńcy

Ulubieńcy

Zwykle nie piszę tego rodzaju wpisów. Jednak ostatnie trzy miesiące zdecydowanie zasługują na swoich ulubieńców. 

Zacznijmy od muzyki, czyli tego, co ubóstwiam najbardziej. Dzięki kuzynowi mojej przyjaciółki odkryłam zespół, który totalnie przypadł mi do gustu. Jeśli lubicie metal, to zapraszam do wysłuchania!



W trakcie pobytu w Holandii towarzyszyła nam muzyka z lat 70/80! Cudo :)


 Moje osobiste odkrycia, z których jestem bardzo dumna!


Będąc w Holandii odkryłam genialny sklep; Action! Być może słyszeliście o nim. Z tego, co wiem, takowy ma mieć swoje otwarcie we Wrocławiu- cieszę się na maksa. W sklepie znalazłam sporo rzeczy do pielęgnacji.

Między innymi żel, zawierający 90% aloesu. Za 300ml zapłaciłam ok 9zł


Odżywka, której skład mniej- więcej możecie dostrzec


Znowu krem z aloesem! Wierzcie lub nie, ale to najlepszy krem, jakiego dotąd używałam. Twarz po jego zastosowaniu jest naturalnie rozpromieniona (to nie tylko moje spostrzeżenia :D)


Studia!
nowy etap w moim życiu. Bezpośrednio z nimi łączy się wcześniej wspomniany Wrocław. Piękne, lecz niestety sporo kilometrów oddalone od mojej wioski, miasto. (Taki skok na głęboką wodę :p) Zdecydowałam się właśnie na nie, gdyż mówi się, że to właśnie Wrocław jest miastem przyszłości i daje wiele możliwości. A ja bardzo chcę się rozwijać. Jeżeli ktoś z Was pracuje/ studiuje we Wrocławiu to śmiało piszcie! Chętnie poczytam, co Wy sądzicie na ten temat. To samo dotyczy pierwszorocznych studentów. Jak Wasze przygotowania? 



Pozdrawiam i do następnego! :-)
A może by tak nad morze? ;)

A może by tak nad morze? ;)

W tym roku pierwszy raz byłam nad morzem. Co prawda nie polskim, ale mimo wszystko!



Ostatnio razem z koleżanką rozmawiałyśmy o nowych doświadczeniach i o tym, jak bardzo są one ważne. Wszystko czegoś nas uczy i wszystko nas kształtuje.

Uważam, że w naszym życiu powinniśmy doceniać również te bardzo małe rzeczy. Właśnie dlatego zdecydowałam się napisać tego posta oddzielnie. Myślę, że mój pierwszy wypad nad morze sprawił mi tyle frajdy i radości, że zasługuje na osobny wpis.


Przechadzanie się po gorącym piasku, spacer brzegiem morza, szum fal, zbieranie wyszukanych muszelek, czy niesamowity widok stępu koni to dla mnie przede wszystkim piękne wspomnienia i chwile odpoczynku, od wszystkiego ;)



nad morzem północnym towarzyszyła mi świetna ekipa, dzięki czemu ten czas był przepełniony radością.




 


Cieszę się, że wreszcie miałam okazję doświadczyć uczucia, jak to jest być nad morzem! Niezapomniane chwile, choć przyznaje, że CHYBA mimo wszystko bardziej przemawiają do mnie góry. A Wy co wolicie?
Cudze chwalicie, swego nie znacie

Cudze chwalicie, swego nie znacie

Chwilę mnie tu nie było. Wszystko jednak przez wyjazd do pracy- do Holandii, o którym zreszta Wam wspominałam. Dokładniej napisze o nim w kolejnym poście.

Przez wyjazdem razem z dziewczynami postanowiłyśmy pozwiedzać nasze okolice i docenić to, co oferuje nam nasza piękna Polska. Wybrałyśmy się do Bolestraszyc, gdzie znajduje się fort. Same forty to bardzo ciekawa sprawa. Kiedyś funkcjonowały jako schrony. Kiedyś tzn. podczas I wojny światowej. Jak legenda głosi pewni panowie zostali tam na długo po wojnie, gdyż nie mieli pojęcia o jej koncu. Przez to w forcie XIII rzekomo straszy.




Oprócz tego udałyśmy się do ogrodu dendrologicznego, gdzie znajdują się przepiękne krzewy, drzewa, kwiaty. Niestety było mnooostwo komarów, co skutecznie nas zniechęciło do dalszego zwiedzania :P Zobaczcie sami, jak było pięknie. 







Przy forcie było miejsce na ognisko. My natomiast zrobiłyśmy mały piknik. 


Dzień uważam za baardzo udany!
Copyright © 2014 Anilevee , Blogger